Duchowość, siła rytuału, poczucie wspólnoty i tragizm jednostki w wymiarze egzystencjalnym i narodowym, czyli uczniowie ZSOiZ na inscenizacji "Dziadów" Adama Mickiewicza
Ojczyzna, patriotyzm, prometeizm – te słowa chyba nieczęsto goszczą na ustach współczesnej młodzieży. Żyjemy w wolnym, demokratycznym i suwerennym kraju, więc walka o niepodległość dziś już nas nie dotyczy. Warto jednak pamiętać, że nie zawsze tak było. Najpierw długie lata rozbiorów, potem ponad czterdzieści lat systemu totalitarnego, to tylko bilans kilku ostatnich wieków naszej historii. W jednoczącej się Europie nie możemy zatracić naszej tożsamości narodowej. Świadomość trudu, który ponieśli nasi przodkowie, by zapewnić nam wolność, oraz tego, że byli ludźmi takimi jak my, pozwala widzowi lepiej zrozumieć postawę bohatera romantycznego, jakim niewątpliwie był Konrad.
03 października poloniści z Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych im. mjra Henryka Sucharskiego w Bolesławcu zaprosili uczniów do Bolesławieckiego Kina „Forum” na spektakl „Dziady III” Narodowego Teatru Edukacji im. Adama Mickiewicza z Wrocławia.
Warto podkreślić, że dużą uwagę autorzy inscenizacji zwrócili na oprawę plastyczną i muzyczną. Ponadto, aby zaznaczyć romantyczny charakter utworu, istotną rolę będą odgrywały postaci duchowe, a więc w tym wypadku: diabły i anioły.
Naszego bohatera zastajemy w więziennej celi, gdzie dobre i złe duchy toczą walkę o jego duszę. Tymczasem w nim samym następuje przemiana, którą najlepiej obrazują słowa:
Gustaw umarł … narodził się Konrad
W celi Konrada spotykają się aresztowani za sprawą Nowosilcowa więźniowie i opowiadają swoje przeżycia i spostrzeżenia związane z prześladowaniami spiskowców. Mówią o kibitkach wywożących skazanych, często jeszcze dzieci, na Syberię. Śpiewają wspólnie patriotyczne pieśni. W pewnym momencie Konrad podekscytowany zaczyna śpiewać:
Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga ,
Z Bogiem i choćby mimo Boga!
Pogańska pieśń Konrada, dramatyczna, zagrzewająca do walki w imię zemsty, wprawia go w stan przypominający hipnozę. Zostaje sam i zaczyna prowadzić swoją rozmowę z Bogiem (Wielka Improwizacja) Czuje się silny, zdolny do wielkich czynów. Jego wrażliwa dusza wyczuwa, że nadchodzi wyjątkowy moment, że on sam ma do spełnienia nadzwyczajną misję. Formułuje zarzuty przeciwko Bogu, żąda władzy, dzięki której mógłby uszczęśliwić ludzkość. Oburzony obojętnością Boga zarzuca Mu brak miłości. Konrad utożsamia się z ojczyzną, odczuwa cierpienia całego narodu i dlatego wątpi w opiekę opatrzności. Przestaje panować nad emocjami, buntuje się przeciwko Najwyższemu, wykrzykuje najostrzejsze słowa, najstraszliwsze oskarżenia:
Krzyknę, żeś Ty nie ojcem świata, ale…
Carem – dopowiada za niego szatan, bowiem Konrad pada zemdlony na ziemię. W celi pojawia się Ksiądz Piotr, który ratuje go przed złymi mocami i odprawia nad nim egzorcyzmy.
Duch wyjawia mu, że w klasztorze dominikanów torturowany jest Rollison i chce popełnić samobójstwo. Ksiądz postanawia działać w tej sprawie, a Konrada zachęca do pokuty za bluźniercze słowa. Sam podczas żarliwej modlitwy doznaje swego rodzaju widzenia dotyczącego pojawienia się wśród uwięzionych przez zaborców człowieka, który okaże się zbawicielem narodu.
Tymczasem u Senatora Nowosilcowa też spotykamy złe duchy, które, zdaje się, całkowicie zawładnęły jego życiem. Kwitnie życie salonowe wileńskiej elity, bale i zabawy Senatora przerywa dopiero wizyta Pani Rollison, która za wstawiennictwem Księżnej, prosi o widzenie z więzionym synem lub dopuszczenie do niego zakonnika. Nowosilcow obiecuje zająć się sprawą, lecz zaraz po wyjściu kobiety postanawia razem z Doktorem skończyć z jej synem. Jednak wraz z pojawieniem się u Senatora Księdza Piotra zaczynają się dziać dziwne zdarzenia: Rollison mimo upadku z okna żyje, Doktor ginie rażony piorunem, jak przepowiedział mu zakonnik… Nowosilcow zdjęty trwogą wychodzi, a pojawia się Konrad. To wszystko sprawia, że budzi się wiara w sprawiedliwość oraz nadzieja na odzyskanie upragnionej wolności.
Wyżej wymienione watki wydają się kluczowe w zrozumieniu intencji, które przyświecały autorowi. A ciekawa forma przekazu przybliżyła młodemu widzowi romantyczny świat Mickiewicza.
03 października poloniści z Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych im. mjra Henryka Sucharskiego w Bolesławcu zaprosili uczniów do Bolesławieckiego Kina „Forum” na spektakl „Dziady III” Narodowego Teatru Edukacji im. Adama Mickiewicza z Wrocławia.
Warto podkreślić, że dużą uwagę autorzy inscenizacji zwrócili na oprawę plastyczną i muzyczną. Ponadto, aby zaznaczyć romantyczny charakter utworu, istotną rolę będą odgrywały postaci duchowe, a więc w tym wypadku: diabły i anioły.
Naszego bohatera zastajemy w więziennej celi, gdzie dobre i złe duchy toczą walkę o jego duszę. Tymczasem w nim samym następuje przemiana, którą najlepiej obrazują słowa:
Gustaw umarł … narodził się Konrad
W celi Konrada spotykają się aresztowani za sprawą Nowosilcowa więźniowie i opowiadają swoje przeżycia i spostrzeżenia związane z prześladowaniami spiskowców. Mówią o kibitkach wywożących skazanych, często jeszcze dzieci, na Syberię. Śpiewają wspólnie patriotyczne pieśni. W pewnym momencie Konrad podekscytowany zaczyna śpiewać:
Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga ,
Z Bogiem i choćby mimo Boga!
Pogańska pieśń Konrada, dramatyczna, zagrzewająca do walki w imię zemsty, wprawia go w stan przypominający hipnozę. Zostaje sam i zaczyna prowadzić swoją rozmowę z Bogiem (Wielka Improwizacja) Czuje się silny, zdolny do wielkich czynów. Jego wrażliwa dusza wyczuwa, że nadchodzi wyjątkowy moment, że on sam ma do spełnienia nadzwyczajną misję. Formułuje zarzuty przeciwko Bogu, żąda władzy, dzięki której mógłby uszczęśliwić ludzkość. Oburzony obojętnością Boga zarzuca Mu brak miłości. Konrad utożsamia się z ojczyzną, odczuwa cierpienia całego narodu i dlatego wątpi w opiekę opatrzności. Przestaje panować nad emocjami, buntuje się przeciwko Najwyższemu, wykrzykuje najostrzejsze słowa, najstraszliwsze oskarżenia:
Krzyknę, żeś Ty nie ojcem świata, ale…
Carem – dopowiada za niego szatan, bowiem Konrad pada zemdlony na ziemię. W celi pojawia się Ksiądz Piotr, który ratuje go przed złymi mocami i odprawia nad nim egzorcyzmy.
Duch wyjawia mu, że w klasztorze dominikanów torturowany jest Rollison i chce popełnić samobójstwo. Ksiądz postanawia działać w tej sprawie, a Konrada zachęca do pokuty za bluźniercze słowa. Sam podczas żarliwej modlitwy doznaje swego rodzaju widzenia dotyczącego pojawienia się wśród uwięzionych przez zaborców człowieka, który okaże się zbawicielem narodu.
Tymczasem u Senatora Nowosilcowa też spotykamy złe duchy, które, zdaje się, całkowicie zawładnęły jego życiem. Kwitnie życie salonowe wileńskiej elity, bale i zabawy Senatora przerywa dopiero wizyta Pani Rollison, która za wstawiennictwem Księżnej, prosi o widzenie z więzionym synem lub dopuszczenie do niego zakonnika. Nowosilcow obiecuje zająć się sprawą, lecz zaraz po wyjściu kobiety postanawia razem z Doktorem skończyć z jej synem. Jednak wraz z pojawieniem się u Senatora Księdza Piotra zaczynają się dziać dziwne zdarzenia: Rollison mimo upadku z okna żyje, Doktor ginie rażony piorunem, jak przepowiedział mu zakonnik… Nowosilcow zdjęty trwogą wychodzi, a pojawia się Konrad. To wszystko sprawia, że budzi się wiara w sprawiedliwość oraz nadzieja na odzyskanie upragnionej wolności.
Wyżej wymienione watki wydają się kluczowe w zrozumieniu intencji, które przyświecały autorowi. A ciekawa forma przekazu przybliżyła młodemu widzowi romantyczny świat Mickiewicza.